Początek i finał porażają i wstrząsają,
bo"to requiem skomponowane przez
82-letniego Leonarda Cohena dla siebie
samego. W tytułowej kompozycji szepcze:
„Hineni, hineni!", słowa zaczerpnięte z
Genesis 22:1. To te same słowa, które
wypowiadał Abraham do Boga: „Oto jestem,
Panie", oznaczające gotowość na śmierć.
„Jestem gotów, mój Panie" – dopowiada po
angielsku przyciszonym głosem kanadyjski
bard. Cała płyta jest rozmową z Bogiem,
Jezusem, namysłem nad wiarą i niewiarą,
zwątpieniem i nadzieją. Testamentem.
Aż strach o tym pisać, zwłaszcza po
śmierci Davida Bowiego, który nagrał
album „Blackstar", będący pożegnaniem ze
światem. Stało się to jasne dopiero
kilka dni po premierze płyty, kiedy
przyszła wiadomość o śmierci Bowiego.
Ale przecież podczas słuchania „String
Reprise/Treaty" nie sposób nie poczuć,
że to pieśń żałobna nagrana na własny
pogrzeb. Tym bardziej, że aż dwukrotnie
Cohen śpiewa na płycie, że gra
skończona, wstaje od stołu i opuszcza
ucztę. Ucztę życia.
Z dużą pomocą syna
Okoliczności powstawania płyty opisał w
szczegółach.
– Chciałbym
podkreślić z całą mocą rolę, jaką mój
syn Adam odegrał w stworzeniu płyty „You
Want It Darker" – napisał muzyk w
posłowiu płyty.
– Bez zaangażowania Adama nie byłoby
tych nowych nagrań. Tak się złożyło, że
po ponad roku wytężonej pracy obydwaj –
producent Pat Leonard i ja – padliśmy
ofiarą poważnych problemów zdrowotnych i
innych nieprzyjemnych sytuacji
związanych z pobytami w szpitalu.
Cohen nie ukrywa, że cała ta sytuacja
była dla niego smutna, dotkliwie
niekomfortowa i płytowy projekt został
zawieszony.
– Adamowi
zawdzięczam mój powrót do zdrowia, jeśli
nie ocalenie, co zaowocowało wznowieniem
nagrań – przyznaje teraz. –
Zajął się
wszystkim i wymyślił, bym śpiewał,
siedząc na wózku inwalidzkim, składając
niedokończone piosenki, zachowując,
rzecz jasna, muzyczne pomysły Pata. To
właśnie dzięki Adamowi i jego cudownemu
zaangażowaniu oraz wspaniałej
organizacji moje piosenki mogły
zaistnieć. Trudno przecenić moją
wdzięczność dla niego.
Wszystko wskazuje na to, że po
nagraniu albumu stan muzyka się
polepszył.
– Powiedziałem, że
jestem gotowy na śmierć – mówił
niedawno na konferencji w Los Angeles.
– Chyba
przesadzałem.
Zawsze miałem
skłonność, by dramatyzować własne życie.
Chciałbym żyć wiecznie.
Cohen miał liczne załamania i
depresje, o czym pisał i śpiewał z
wrodzoną delikatnością i wrażliwością.
Ale tym razem zaczął pierwszą na płycie,
tytułową piosenkę ostatnią spowiedzią:
„Jeśli jesteś
dilerem, jestem poza grą/ Jeśli jesteś
uzdrowicielem/ Jestem załamany i słaby/
Jeśli ty jesteś chwałą/ Ja jestem
wstydem".
Żałobne chóry
„You
Want It Darker" to muzyczna perełka.
Rozpoczyna się partią żałobnego chóru,
przypominającą „TV Screen" Iggy'ego Popa
i Gorana Bregovica. W tle grają organy.
Niektóre frazy melodeklamowane przez
Cohena powtarza rytmicznie Congregation
Shaar Hashomayim Synagogue Choir, co
wzmacnia dodatkowo efekt perkusji –
delikatnie, ale zdecydowanie
przypominającej tykanie zegara i
nieubłaganie upływający czas. „Hineni,
hineni" – śpiewa najpierw chór, a w
finale kantor Gideon Y. Zelermyer. W
jego śpiewie dokonuje się powrót
żydowskiego syna do korzeni, do momentu
ofiarowania Abrahama Bogu. Cohen nie
jest bynajmniej w chwili ostatecznej
rozmowy człowiekiem pełnym pokory. Nie
oddaje sprawiedliwości Bogu, lecz mu
zarzuca: „Milion
płonących świec/ Płonie w intencji
pomocy, która nigdy nie nadejdzie/
Chcesz mroku/ Gasimy płomień".
Grane delikatnie „Treaty"
(„Pakt") to próba rozmowy z Chrystusem.
Cohen śpiewa:
„Widziałem, jak przemieniałeś wodę w
wino./ Widziałem również, jak zmieniałeś
je z powrotem w wodę". Trudno o
wymowniejszy obraz wiary w cud, która
rozpłynęła się w niebycie. Historia
wiary barda przedstawia się następująco:
„Siadałem przy
twoim stole każdego wieczora/ Starałem
się, ale nigdy nie byłem ciebie godny".
Cohen nie obciąża nikogo winą za
swoje nieszczęścia i niespełnienia.
Wierzył.
„Wierzyłem, że możemy podpisać pakt/
(...) Jestem wściekły i zmęczony cały
czas/ Wierzyłem, że możemy podpisać
pakt/ (...) Pomiędzy twoją miłością i
mną/".
Z dedykacją dla muzy
„On
The Level" to blues, w którym Cohen
rozlicza się ze swoimi miłosnymi
emocjami i uczuciem do ukochanej kobiety
– kiedyś i teraz. To piosenka dedykowana
jego muzie, Mariannie Ihlen, która
zainspirowała dwie pierwsze płyty
Cohena, a zmarła w lipcu. On sam wyznaje
teraz, że jego zamiłowania do
niestałości i męskiej włóczęgi nie
zakończył nawet zapierający dech w
piersiach uśmiech ukochanej.
„Walczyłem z
pokuszeniem/Ale nie chciałem wygrać z
nim/ Facet taki jak ja nie chce widzieć/
Końca swoich słabości".
Po kompozycji „Leaving The Table"
następuje „Traveling Light", w którym
padają słowa „It's au revoir". Aurę
tęsknoty wzbudzają brzmiące z żydowska
skrzypce, słyszymy je też w „It Seemed
The Better Way". Powraca żałobny klimat
„You Want It Darker".
„Lepiej zamilknę/ Lepiej zajmę swoje
miejsce". W finałowej natomiast
wersji „Treaty" Cohen szepcze:
„Wszystko
skończone/ i woda, i wino/ Byliśmy
załamani, a teraz osiągnęliśmy kres".
I nawet wyobraził sobie swoją
śmierć. Na rewersie okładki „You Want It
Darker" widzimy go w białej ramce
portretu oblanej czernią. Na awersie w
szarzejącej ramie nie ma już śladu po
Cohenie, za to jest odlatujący ptak w
formie kojarzonej powszechnie z duchem.