Going Home
Leonard Cohen

I love to speak with Leonard
He’s a sportsman and a shepherd
He’s a lazy bastard
Living in a suit

But he does say what I tell him
Even though it isn’t welcome
He just doesn't have the freedom
To refuse

He will speak these words of wisdom
Like a sage, a man of vision
Though he knows he’s really nothing
But the brief elaboration of a tube

Going home
Without my sorrow
Going home
Sometime tomorrow
Going home
To where it’s better
Than before

Going home
Without my burden
Going home
Behind the curtain
Going home
Without the costume
That I wore


He wants to write a love song
An anthem of forgiving
A manual for living with defeat

A cry above the suffering
A sacrifice recovering
But that isn’t what I need him
to complete

I want him to be certain
That he doesn’t have a burden
That he doesn’t need a vision
That he only has permission

To do my instant bidding
Which is to SAY what I have told him
To repeat

Going home
Without my sorrow
Going home
Sometime tomorrow
Going home
To where it’s better
Than before


Going home
Without my burden
Going home
Behind the curtain
Going home
Without the costume
That I wore

I love to speak with Leonard
He’s a sportsman and a shepherd
He’s a lazy bastard
Living in a suit

Wracając do domu
tłumaczenie Daniel Wyszogrodzki
 
Lubię rozmawiać z Leonardem
Jest sportowcem i pasterzem
To leniwy skurczybyk
W garniturze

Ale przynajmniej mówi, co mu każę
Nawet, jeżeli nie jest to mile widziane
Po prostu nie ma możliwości
Aby mi odmówić

Opowiada więc te swoje mądrości
Niczym stary mędrzec, niczym wizjoner
Chociaż wie, że nie proponuje nic więcej
Niż skrót programu telewizyjnego

Idę do domu
Bez wielkiego smutku
Idę do domu
Jakoś tak jutro
Idę do domu
Tam gdzie jest lepiej
Niż było

Idę do domu
Bez obciążeń
Idę do domu
Przekroczę zasłonę
Idę do domu
Bez przebrania
Jakie nosiłem

On chce napisać piosenkę o miłości
I będzie to hymn przebaczenia
Podręcznik do życia po przegranej

Okrzyk wzlatający ponad cierpienie
Odpłacone poświęcenie
Ale to nie do tego
Jest mi potrzebny

Chcę, żeby się upewnił
Że nie ma żadnych obciążeń
Że nie potrzebuje wizji
Że pozwalam mu jedynie
Obstawiać w moim imieniu

Czyli MÓWIĆ to, co kazałem
Mu powtarzać


Idę do domu
Bez wielkiego smutku
Idę do domu
Jakoś tak jutro
Idę do domu
Tam gdzie jest lepiej
Niż było

Idę do domu
Bez obciążeń
Idę do domu
Przekroczę zasłonę
Idę do domu
Bez przebrania
Jakie nosiłem
 

Uwielbiam rozmawiać z Leonardem
Jest sportowcem i pasterzem
To leniwy skurczybyk
W garniturze
 

Wracając do domu
tłumaczenie Krzysztof Lech Wołoszyn

Uwielbiam rozmawiać z Leonardem
To sportowiec i pasterz
To leniwy drań
W garniturze

Ale mówi to co ja mu każę
Mimo iż nie jest to mile widziane
Nigdy nie będzie już wolny
na tyle żeby odmówić

Będzie wymawiał uczone słowa
Niczym mędrzec człowiek z wizją
Chociaż wie że jest niczym więcej
Jak ulotnym rodzajem rozgłośni

Wracając do domu
Bez mojego żalu
Wracając do domu
Kiedyś jutro
Tam gdzie jest lepiej
Niż było wcześniej

Wracając do domu
Bez tego ciężaru
Wracając do domu
Za kurtynę
Wracając do domu
Bez tego kostiumu
Który nosiłem

On chce napisać pieśń miłosną
Hymn przebaczenia
Podręcznik do życia z porażką

Lament nad cierpieniem
Odzyskane poświęcenie
Ale to nie to czym chcę go wypełnić

Chcę uczynić go pewnym
Że nie musi nieść brzemienia
Że wizji też nie potrzebuje

Że pozwolenie ma jedynie
By zadania moje spełniać
Mówić ma co przekazałem
I tylko to powtarzać

Wracając do domu
Bez mojego żalu
Wracając do domu
Kiedyś jutro
Tam gdzie jest lepiej
Niż było wcześniej

Wracając do domu
Bez tego ciężaru
Wracając do domu
Za kurtynę
Wracając do domu
Bez tego kostiumu
Który nosiłem

Uwielbiam rozmawiać z Leonardem
To sportowiec i pasterz
To leniwy drań
W garniturze


Amen
Leonard Cohen

Tell me again
When I’ve been to the river
And I’ve taken the edge off my thirst
Tell me again
We’re alone and I’m listening
I’m listening so hard that it hurts
Tell me again
When I’m clean and I’m sober
Tell me again
When I’ve seen through the horror
Tell me again
Tell me over and over
Tell me that you want me then
Amen, amen, amen

Tell me again
When the victims are singing
And the Laws of Remorse are restored
Tell me again
That you know what I’m thinking
But vengeance belongs to the lord
Tell me again
When I’m clean and I’m sober
Tell me again
When I’ve seen through the horror
Tell me again
Tell me over and over
Tell me that you love me then
Amen, amen, amen

Tell me again
When the day has been ransomed
And the night has no right to begin
Try me again
When the angels are panting
And scratching at the door to come in
Tell me again
When I’m clean and I’m sober
Tell me again
When I’ve seen through the horror
Tell me again
Tell me over and over
Tell me that you need me then
Amen, amen, amen

Tell me again
When the filth of the butcher
Is washed in the blood of the lamb
Tell me again
When the rest of the culture
Has passed through the eye of the cam
Tell me again when I’m clean and I’m sober
Tell me again
When I’ve seen through the horror
Tell me again
Tell me over and over
Tell me that you love me then
Amen, amen,
amen


Amen
tłumaczenie Daniel Wyszogrodzki

Powiedz mi znów
Jak to byłem nad Rzeką
I pozbyłem się niepokoju pragnienia
Powiedz mi znów
Jesteśmy sami i słucham
Słucham tak intensywnie, że to boli
Powiedz mi znów
Kiedy będę czysty i trzeźwy
Powiedz mi znów
Kiedy przebiję się wzrokiem przez grozę
Powiedz mi znów
Powtarzaj raz za razem
A potem dodaj, że mnie pragniesz
Amen, amen, amen

Powiedz mi znów
Kiedy ofiary zaśpiewają
I przywrócone zostaną Prawa Sumienia
Powiedz mi znów
Że chociaż wiesz o czym myślę
To zemsta należy do Pana
Powiedz mi znów
Powtarzaj raz za razem
Powiedz mi znów
A potem dodaj, że mnie pragniesz
Amen, amen, amen

Powiedz mi znów
Kiedy okup za dzień zostanie zapłacony
A noc nie będzie miała prawa się rozpocząć
Spróbuj mnie znów
Kiedy zdyszane anioły
Będą skrobać w drzwi, żeby je wpuścić
Powiedz mi znów
Kiedy będę czysty i trzeźwy
Powiedz mi znów
Powtarzaj raz za razem
A potem dodaj, że mnie pragniesz
Amen, amen, amen

Powiedz mi znów
Kiedy nieczystości u rzeźnika
Zmyje krew baranka
Powiedz mi znów
Kiedy reszta kultury
Przejdzie pod Okiem Jurorów
Powiedz mi znów
Powtarzaj raz za razem
A potem dodaj, że mnie pragniesz
Amen, amen, amen



Show Me The Place
Leonard Cohen

Show me the place
Help me roll away the stone
Where you want your slave to go
Show me the place
I’ve forgotten, I don’t know
Show me the place
For my head is bending low
Show me the place
Where you want your slave to go

Show me the place

Show me the place
I can’t move this thing alone
Show me the place
Where the Word became a man
Show me the place
Where the suffering began

The troubles came
I saved what I could save
A thread of light
A particle a wave
But there were chains
So I hastened to behave
There were chains
So I loved you like a slave

Show me the place
Where you want your slave to go
Show me the place
I’ve forgotten, I don’t know


Pokaż mi miejsce
tłumaczenie Daniel Wyszogrodzki

Pokaż mi miejsce
Pomóż mi odsunąć kamień
Do którego ma się udać twój niewolnik
Pokaż mi to miejsce
Bo zapomniałem i nie wiem
Pokaż mi miejsce
Bo mam nisko pochyloną głowę
Pokaż mi to miejsce
Do którego ma się udać twój niewolnik

Pokaż mi miejsce

Pokaż mi to miejsce
Bo samodzielnie go nie wzruszę
Pokaż mi miejsce
W którym Słowo stało się człowiekiem
Pokaż mi to miejsce
Gdzie zrodziło się cierpienie

Przyszły niepokoje
Ocaliłem co się dało
Nitkę światła
Cząsteczkę, falę
Ale były tam łańcuchy
I zbytnio się pospieszyłem
Były tam łańcuchy
Więc pokochałem cię jak niewolnik

Pokaż mi miejsce
Do którego ma się udać twój niewolnik
Pokaż mi to miejsce
Bo zapomniałem i nie wiem


The Darkness
Leonard Cohen

I caught the darkness
Drinking from your cup
I caught the darkness
Drinking from your cup
I said: Is this contagious?
You said: Just drink it up

I got no future
I know my days are few
The present’s not that pleasant
Just a lot of things to do
I thought the past would last me
But the darkness got that too

I should have seen it coming
It was right behind your eyes
You were young and it was summer
I just had to take a dive
Winning you was easy
But darkness was the prize

I don’t smoke no cigarette
I don’t drink no alcohol
I ain’t had much loving yet
But that’s always been your call
Hey I don’t miss it baby
I got no taste for anything at all

I used to love the rainbow
I used to love the view
I loved the early morning
I’d pretend that it was new
But I caught the darkness baby
And I got it worse than you
I caught the darkness…





 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 



Anyhow
Leonard Cohen

It’s a shame and it’s a pity
The way you treat me now
I know you can’t forgive me
But forgive me anyhow
The ending got so ugly
I even heard you say
You never ever loved me
Oh but love me anyway

Dreamed about you baby
You were wearing half your dress
I know you have to hate me
But could you hate me less?

I used up all my chances
And you’ll never take me back
But there ain’t no harm in asking
Could you cut me one more slack?
I’m naked and I’m filthy
And there’s sweat upon my brow
And both of us are guilty
Anyhow

Have mercy on me baby
After all I did confess
Even though you have to hate me
Could you hate me less?

It’s a shame and it’s a pity
I know you can’t forgive me
The ending got so ugly
You never ever loved me
Dreamed about you baby
I know you have to hate me
I’m naked and I’m filthy
And both of us are guilty
Anyhow
Have mercy on me baby



Crazy to Love You
Leonard Cohen

Had to go crazy to love you
Had to go down to the pit
Had to do time in the tower
Beggining my crazy to quit

Had to go crazy to love you
You who were never the one
Whom I chased through the souvenir heartache
Her braids and her blouse all undone

Sometimes I'd head for the highway
I'm old and the mirrors don't lie
But crazy has places to hide in
Deeper than saying goodbye

Had to go crazy to love you
Had to let everything fall
Had to be people I hated
Had to be no one at all

I'm tired of choosing desire
Been saved by a sweet fatigue
The gates of commitment unwired
And nobody trying to leave

Sometimes I'd head for the highway
I'm old and the mirrors don't lie
But crazy has places to hide me
Deeper than saying goodbye

Had to go crazy to love you
You who were never the one
Whom I chased through the souvenir heartache
Her braids and her blouse all undone


Come Healing
Leonard Cohen

Oh gather up the brokenness
And bring it to me now
The fragrance of those promises
You never dared to vow

The splinters that you carry
The cross you left behind
Come healing of the body
Come healing of the mind

And let the heavens hear it
The penitential hymn
Come healing of the spirit
Come healing of the limb

Behold the gates of mercy
In arbitrary space
And none of us deserving
The cruelty or the grace

Oh solitude of longing
Where love has been confined
Come healing of the body
Come healing of the mind

O see the darkness yielding
That tore the light apart
Come healing of the reason
Come healing of the heart

O trouble dust concealing
An undivided love
The Heart beneath is teaching
To the broken heart above

O let the heavens falter
And let the earth proclaim:
Come healing of the Altar
Come healing of the Name

O longing of the branches
To lift the little bud
O longing of the arteries
To purify the blood
 
And let the heavens hear it
The penitential hymn
Come healing of the spirit
Come healing of the limb


Banjo
Leonard Cohen

There’s something that I’m watching
Means a lot to me
It's a broken banjo bobbing
On the dark infested sea

Don’t know how it got there
Maybe taken by the wave
Off  of someone's
shoulder
Or out of someone’s grave

It’s coming for me darling
No matter where I go
Its duty is to harm me
My duty is to know

There’s something that I’m watching
Means a lot to me
It’s a broken banjo bobbing
On the dark infested sea



       Lullaby

         Leonard Cohen

Sleep baby sleep
The day’s on the run
The wind in the trees
Is talking in tongues

If your heart is torn
I don’t wonder why
If the night is long
Here’s my lullaby

Well the mouse ate the crumb
Then the cat ate the crust
Now they’ve fallen in love
They’re talking in tongues

If your heart is torn…

Sleep baby sleep
There’s a morning to come
The wind in the trees
they’re talking in tongues

If your heart is torn
I don’t wonder why
If the night is long
Here’s my lullaby






Different Sides

Leonard Cohen

We find ourselves on different sides
Of a line nobody drew
Though it all may be one in the higher eye
Down here where we live it is two

I to my side call the meek and the mild
You to your side call the Word
By virtue of suffering I claim to have won
You claim to have never been heard

Both of us say there are laws to obey
But frankly I don’t like your tone
You want to change the way I make love
I want to leave it alone
(I want to leave it…)

The pull of the moon, the thrust of the sun
And thus the ocean is crossed
The waters are blessed while a shadowy guest
Kindles a light for the lost

Both of us say there are laws to obey...
But frankly I don’t like your tone
You want to change the way I make love
I want to leave it alone

Down in the valley the famine goes on
The famine up on the hill
I say that you shouldn’t, you couldn’t, you can’t
You say that you must and you will

You want to live where the suffering is
I want to get out of town
Come on, baby, give me a kiss
Stop writing everything down

Both of us say there are laws to obey
But frankly I don’t like your tone
You want to change the way I make love
I want to leave it alone

Both of us say there are laws to obey
Yeah, but frankly I don’t like your tone
You want to change the way I make love
(But) I want to leave it alone…


Ciemność
tłumaczenie Daniel Wyszogrodzki

Złapałem ciemność
Pijąc z twojej filiżanki
Złapałem ciemność
Pijąc z twojej filiżanki
Pytam: Czy to zaraźliwe?
A ty na to: Wypij do końca

Nie mam przyszłości
Wiem, że moje dni są policzone
Teraźniejszość nie jest wcale taka przyjemna
Wiele spraw do załatwienia i to wszystko
Myślałem, że zostanie mi przeszłość
Ale ciemność odebrała mi i ją

Mogłem się tego spodziewać
Miałaś to wypisane w oczach
Byłaś młoda, było lato
Wykonałem skok bez siatki
Zdobyłem cię łatwo
Ale nagrodą była ciemność

Nie palę papierosów
I nie piję alkoholu
Nie uprawiałem zbyt wiele miłości – jak dotąd
Ale zawsze była to twoja decyzja
Hej, skarbie, nie brakuje mi tego
Na nic już nie mam apetytu

Kochałem kiedyś tęczę
Kochałem sam jej widok
Uwielbiałem wczesne poranki
Udawałem, że przynoszą nowy dzień
Ale złapałem ciemność, mała
I to gorszą niż ty

Złapałem ciemność
Pijąc z twojej filiżanki
Złapałem ciemność
Pijąc z twojej filiżanki
Pytam: Czy to zaraźliwe?
A ty na to: Wypij do końca


Ciemność
tłumaczenie Krzysztof Lech Wołoszyn

Zaraziłem się ciemnością
Piła z Twojej filiżanki
Zaraziłem się ciemnością

Pijąc z Twojej filiżanki
Zapytałem czy to zaraźliwe?
Ty odparłaś
wypij do dna

Nie ma przede mną przyszłości
Wiem, że moje dni są policzone
Teraźniejszość nie jest tak przyjemna
A tak wiele jeszcze do zrobienia
Myślałem, że przeszłość mi wystarczy
Ale ciemność i do niej dotarła


Powinienem był przewidzieć, co się święci
To było widać przecież w Twoich oczach
Byłaś młoda i było lato
A ja musiałem zaryzykować
Zdobycie Ciebie było łatwe
Ale ciemność była nagrodą

Nie palę papierosów
Nie piję żadnego alkoholu
Nie zaznaję wiele miłości
Ale to zawsze jest Twoja decyzja
Hej, nie brakuje mi tego kochanie
Nie mam ochoty już na cokolwiek

Kiedyś kochałem tęczę
I kiedyś kochałem patrzeć
Uwielbiałem wczesne poranki
Udawałem, że mnie zaskakują
Ale poczułem ciemność, kochanie

I to o wiele szybciej niż Ty

Zaraziłem się ciemnością
Pijąc z Twojej filiżanki
Zapytałem czy to zaraźliwe?
Ty odparłaś
wypij do dna


Tak czy tak
tłumaczenie Daniel Wyszogrodzki

To doprawdy wielka szkoda
Że tak mnie teraz traktujesz
Wiem, że nie możesz mi wybaczyć
Ale wybacz mi – tak czy tak
Końcówka nie była najładniejsza
Słyszałem nawet jak mówiłaś
Że nie kochałaś mnie nigdy
Och, kochaj mnie i tak

Śniłaś mi się, skarbie
Miałaś na sobie pół sukienki
Wiem, że musisz mnie nienawidzić
Ale czy mogłabyś nieco mniej?

Wyczerpałem limit szans
I nigdy nie przyjmiesz mnie z powrotem
Ale nic nie szkodzi zapytać:
Przymkniesz oczy jeszcze raz?
Jestem nagi, jestem brudny
I pot zebrał mi się na brwiach
A winni jesteśmy oboje
Tak czy tak

Zlituj się nade mną, skarbie
Po tym wszystkim, co wyznałem
Nawet jeżeli musisz mnie nienawidzić
Czy możesz nienawidzić mniej?

To doprawdy wielka szkoda
Wiem, nie możesz mi wybaczyć
Końcówka nie była najładniejsza
I nigdy mnie nie kochałaś
Śniłaś mi się, skarbie
Wiem, musisz mnie nienawidzić
Jestem nagi, jestem brudny
A winni jesteśmy oboje
Tak czy tak
Zlituj się nade mną, Skarbie…




Oszalałem z miłości
tłumaczenie Daniel Wyszogrodzki

Zwariowałem, żeby cię pokochać
Musiałem dać się zepchnąć do dołu
Musiałem odsiedzieć wyrok na wieży
Błagałem, by opuściło mnie szaleństwo
 

Zwariowałem, żeby cię pokochać
Właśnie ciebie, choć nigdy nie byłaś tamtą
Którą goniłem przez pamiątkowe kłucie serca
Jej bluzka rozpięta, warkocze rozpuszczone

Ruszyłbym czasem w drogę
Jestem stary, a lustra nie kłamią
Ale wariactwo potrafi się schować
W miejscach głębszych od słów pożegnania

Zwariowałem, żeby cię pokochać
Musiałem pozwolić, żeby wszystko upadło
Stać się ludźmi, których nienawidziłem
Stać się zupełnie nikim

Jestem zmęczony ciągłym wybieraniem pożądania
Ocaliło mnie uczucie słodkiego zmęczenia
A choć bramy zobowiązań otwarto
Nikt nie próbuje się wydostać

Ruszyłbym czasem w drogę
Jestem stary, a lustra nie kłamią
Ale wariactwo potrafi się schować
W miejscach głębszych od słów pożegnania

Zwariowałem, żeby cię pokochać
Właśnie ciebie, choć nigdy nie byłaś tamtą
Którą goniłem przez pamiątkowe kłucie serca
Jej bluzka rozpięta, warkocze
Rozpuszczone



Przyjdź i ulecz

tłumaczenie Daniel Wyszogrodzki

Pozbieraj, co porozbijane
I przynieś mi to – teraz
Z zapachem owych obietnic
Których nigdy nie odważyłaś się złożyć

Drzazgi, które nosisz
Krzyż, który zostawiłaś za sobą
Przyjdź, ulecz ciało
Przyjdź, ulecz umysł

Niebiosa niech usłyszą
Pokutny hymn
Przyjdź, ulecz ducha
Przyjdź, ulecz członki

Dojrzyj bramy miłosierdzia
W przypadkowej przestrzeni
Bo żadne z nas nie zasługuje
Na okrucieństwo czy na łaskę

O samotności tęsknoty
W której zamknięto miłość
Przyjdź, ulecz ciało
Przyjdź, ulecz umysł

O spójrz – to ustępuje ciemność
Co rozdarła światło na kawałki
Przyjdź, ulecz rozum
Przyjdź, ulecz serce

O pyle wzburzony
Skrywałeś miłość niepodzielną
Serce pod spodem naucza
Złamane Serce na górze

Niech się zawaha niebo
I niechaj ogłosi to ziemia:
Przyjdź, by uleczyć Ołtarz
Przyjdź, by uleczyć Imię

O tęsknoto gałęzi
Za uniesieniem pąka
O tęsknoto arterii
Za krwi oczyszczeniem

Niebiosa niech usłyszą
Pokutny hymn
Przyjdź, ulecz ducha
Przyjdź, ulecz członki





Banjo
tłumaczenie Daniel Wyszogrodzki

Przyglądam się czemuś
Co wiele dla mnie znaczy
To zepsute banjo podskakuje
Na falach wzbierającego ciemnego morza

Nie wiem, jak się tam znalazło
Może porwała je fala
Z czyjegoś ramienia
Albo grobu

Ono podąża za mną, kochana
Bez względu na to, gdzie się udam
Ma obowiązek wyrządzić mi krzywdę
Moim obowiązkiem jest wiedzieć

Przyglądam się czemuś
Co wiele dla mnie znaczy
To zepsute banjo podskakuje
Na falach wzbierającego ciemnego morza

 




Kołysanka
tłumaczenie Daniel Wyszogrodzki

Śpij, skarbie, śpij
Dzień szybko ucieka
Wiatr na drzewach mówi
Pomieszanymi językami

Jeżeli masz rozdarte serce
Wcale mnie to nie dziwi
Jeżeli dłuży ci się noc
Mam dla ciebie kołysankę

Mysz zjadła okruszek
Potem kot zjadł skórkę chleba
Zakochali się w sobie i mówią
Pomieszanymi językami

Jeżeli masz rozdarte serce
Wcale mnie to nie dziwi
Jeżeli dłuży ci się noc
Mam dla ciebie kołysankę

Śpij, skarbie, śpij
Jakiś poranek nadejdzie
Wiatr na drzewach
Pomieszane języki

Jeżeli masz rozdarte serce
Wcale mnie to nie dziwi
Jeżeli dłuży ci się noc
Mam dla ciebie kołysankę


Różne strony
tłumaczenie Daniel Wyszogrodzki

Znajdujemy się po przeciwnych stronach
Linii, której nikt nie wyznaczał
I choć dla Wysokiego Obserwatora wygląda to na jedno
Tu na dole, gdzie żyjemy – są to dwa różne miejsca

Ja zwołuję na swoją stronę cichych i ubogich duchem
Ty na swoją stronę wzywasz Słowo
Biorąc pod uwagę cierpienie twierdzę, że zwyciężyłem
Ty utrzymujesz, że nawet nie zostałaś wysłuchana

Oboje powtarzamy, że trzeba przestrzegać praw
Ale – szczerze mówiąc – nie podoba mi się ton twojego głosu
Chcesz, bym zaczął się kochać inaczej
Ja wolę, by zostało tak jak jest

Przyciąganie Księżyca, wybuchy na Słońcu
Umożliwiają pokonanie oceanu
Błogosławimy wody, a tymczasem zagadkowy przybysz
Roznieca światło dla zagubionych

Oboje powtarzamy, że trzeba przestrzegać praw
Ale – szczerze mówiąc – nie podoba mi się ton twojego głosu
Chcesz, bym zaczął się kochać inaczej
Ja wolę, by zostało tak jak jest

W dolinach nastał głód
Głód panoszy się na wzgórzach
Mówię, że nie powinnaś była, nie mogłaś i nadal nie możesz
Odpowiadasz, że musisz i że to zrobisz

Oboje powtarzamy, że trzeba przestrzegać praw
Ale – szczerze mówiąc – nie podoba mi się ton twojego głosu
Chcesz, bym zaczął się kochać inaczej
Ja wolę, by zostało tak jak jest

Chcesz żyć tam, gdzie cierpienie
Ja wolałbym wynieść się z miasta
No chodź, mała, daj mi buziaka
Przestań wszystko zapisywać

Oboje powtarzamy, że trzeba przestrzegać praw
Ale – szczerze mówiąc – nie podoba mi się ton twojego głosu
Chcesz, bym zaczął się kochać inaczej
Ja wolę, by zostało tak jak jest